Wyrwać korzenie i korzonki

Wojciech Konończuk

Funkcjonariusze NKWD przychodzili w nocy lub nad ranem. Zaczynało się od walenia w drzwi, po czym do środka wkraczało kilku enkawudzistów i po szybkiej rewizji, głosem nieznoszącym sprzeciwu, rozkazywali: „Sobirajties’!”.
Ten moment pojawia się we wszystkich wspomnieniach zesłańców – i zwykle opowiadany jest wyjątkowo wyraźnie, z dużą ilością szczegółów i wielkimi emocjami. Widać, że była to jedna z najważniejszych chwil w ich życiu. Rozpoczynała bowiem kilkuletnią gehennę, zakończoną powrotem do domu w najlepszym razie w 1946 r. lub później. Wielu nie miało nawet takiego – było nie było – szczęścia.

Przeciw „kontrrewolucjonistom”
Był 10 lutego 1940 r., gdy uzbrojeni sowieccy wojskowi wtargnęli do dużej leśniczówki w Mętnej niedaleko Bugu. Pięcioosobowa rodzina leśniczego Stefana Russela usłyszała, że natychmiast mają się spakować. Pozwolono im zabrać tyle, ile mogli unieść.
– Później się okazało, że zawędrowały z nami na Syberię rzeczy zbędne, a wielu potrzebnych nie wzięliśmy – opowiada mi 13-letni wówczas Kazimierz Russel. Było to typowe dla wielu rodzin, najczęściej nieprzygotowanych na to, co miało ich zastać w miejscach położonych czasami kilka tysięcy kilometrów za Uralem.
Już kilkadziesiąt minut później czekające przed domem sanie zawiozły Russelów na odległą o 20 km stację kolejową w Nurcu. Tam czekały bydlęce wagony, które miały ich dostarczyć do Kraju Ałtajskiego (na południowej Syberii, blisko granicy z Mongolią i Chinami).
W przypadku wszystkich zesłań schemat był zawsze taki sam.
Tymczasem zima tamtego roku była wyjątkowo surowa. Pierwsza wielka deportacja z ziem II RP anektowanych przez Związek Sowiecki przebiegała przy ekstremalnych mrozach, sięgających minus 42 stopni. Do jej przeprowadzenia zaangażowano aż 52 tys. funkcjonariuszy sowieckich – poza siłami NKWD było to również wojsko i aktyw partyjny.
Tak wielka operacja logistyczna wymagała przygotowania i chciano nadać jej pozory praworządności. Już kilka tygodni po agresji sowieckiej na Polskę kierownictwo polityczne w Moskwie podjęło formalną decyzję o zesłaniu tych mieszkańców zajętych terenów, których uznano za potencjalną „bazę dla działań kontrrewolucyjnych”. 29 grudnia 1939 r. zatwierdzono instrukcję deportacyjną, która przewidywała m.in., że wywózki będą się odbywać o świcie, oraz nakazywała zorganizowanie odpowiedniej liczby wagonów.
Ta pierwsza wielka deportacja – przeprowadzona nad ranem 10 lutego 1940 r. równocześnie w tysiącach miejscowości – objęła 140 tys. osób. Do wywózki w pierwszym rzędzie przeznaczeni zostali leśnicy, osadnicy wojskowi, urzędnicy państwowi i kolejarze. Wywożono ich całymi rodzinami, nie zważając na wiek czy stan zdrowia. Aż 77 proc. deportowanych tego dnia stanowiły kobiety i dzieci.
Wbrew dość powszechnemu dziś przekonaniu wywożono nie tylko Polaków: niemal co piąty wśród zesłanych podczas tej pierwszej akcji deportacyjnej należał do mniejszości narodowych – głównie byli to Ukraińcy i Białorusini.
Odpowiedzialność zbiorowa
Sowieci uważali, że zawładnięcie okupowanymi ziemiami II RP nie będzie możliwe bez zastosowania masowego terroru. Mieli zresztą już odpowiednie doświadczenie, zdobyte w trakcie ponad dwóch dekad swojej władzy; mogli sięgać również po doświadczenia dłuższej tradycji zsyłek z okresu Imperium Rosyjskiego.
Zarówno carowie, jak też komuniści uznawali deportacje za skuteczny sposób walki z realnymi lub wyobrażonymi wrogami. Sowiecką innowacją było ­zastosowanie wywózek nie tyle wobec konkretnych osób, ile całych kategorii ludności. Zaś rozwój kolei umożliwił sprawne jej przeprowadzenie.
Wystarczyło więc, że „winny” był głową rodziny, aby wobec jego najbliższych zastosować odpowiedzialność zbiorową. Jeszcze z okresu walki z przeciwnikami kolektywizacji rolnictwa reżim sowiecki wyniósł przekonanie, że „wyrywać należy nie tylko korzenie, ale również korzonki”. W praktyce sprowadzało się to do tego, że walczyć należy nie tylko z „wrogiem ludu”, ale także z tymi, którzy na „wrogów ludu” mogą wyrosnąć. Bo, jak wiadomo, niedaleko pada jabłko od jabłoni.
Podróż na Syberię, do Kazachstanu lub na daleką północ Rosji trwała najczęściej od trzech do pięciu tygodni. Warunki w ciasnym wagonie, mieszczącym 30-40 osób, były bardzo trudne. Oddajmy znów głos Kazimierzowi Russelowi: – Po obu stronach [wagonu] znajdowały się prycze, na środku piecyk do ogrzewania, obok sanitariat w formie dziury w podłodze. Wagon był nieszczelny, a mróz na zewnątrz wysoki. Początkowo warunki wywołały u nas szok. Przy samym piecyku było aż za gorąco, natomiast w kątach szron nie schodził. Jednak człowiek, jak się okazuje, może się przyzwyczaić…
Z kolei Wiesław Wróblewski, syn nauczycieli z miasteczka Orla, wywieziony wraz z rodzicami, siostrą i babcią, opowiadał: – Byliśmy głodni, spragnieni i strasznie brudni. Nasz opiekun enkawudzista co rano pytał: »Miortwych niet?« [czy są zmarli?].
„Elementy społecznie obce”
Po jakimś czasie pociąg wreszcie stawał. Zesłańców wyładowywano na furmanki, do samochodów ciężarowych lub na barki rzeczne, które czasami jeszcze przez wiele dni wiozły ich do miejscowości, która na długi czas miała stać się ich miejscem zamieszkania i pracy. Nierzadko także śmierci: w ciągu pierwszych dwóch lat zesłania zmarł co siódmy wówczas deportowany – łącznie ok. 25 tys. osób, głównie najstarszych i najmłodszych. W skali wszystkich zsyłek z lat 1940-41 śmiertelność można szacować na kilkanaście procent.
Akcja lutowa okazała się pierwszą z czterech wielkich operacji deportacyjnych. Podczas kolejnej, przeprowadzonej już 13 kwietnia 1940 r., w głąb Związku Sowieckiego trafiło 61 tys. osób – były to przede wszystkim rodziny uwięzionych wcześniej oficerów (w tym tych zamordowanych w Katyniu), a także ziemian i policjantów. Tutaj i również później model był analogiczny: nocne walenie w drzwi, szybkie pakowanie i bydlęcy wagon.
Podczas następnej akcji, 29 czerwca 1940 r., identyczny los spotkał 79 tys. obywateli polskich – tym razem głównie Żydów, uchodźców z niemieckiej strefy okupacyjnej. Wreszcie, po rocznej przerwie, w maju i czerwcu 1941 r. deportowano 52 tys. osób, nazwanych w zarządzaniu komisarza spraw wewnętrznych Ławrentija Berii „elementami społecznie obcymi”. Kategoria była tak obszerna, że dało się podciągnąć pod nią każdego, kogo było trzeba.
Łącznie w czterech wielkich deportacjach w głąb Związku Sowieckiego zesłano co najmniej 320-330 tys. obywateli polskich. Do tego należy doliczyć 70 tys. więźniów zesłanych do łagrów i ponad 138 tys. osób przesiedlonych przymusowo do innych republik sowieckich.
Wszystkie warstwy społeczne
Stereotypowe dziś polskie wyobrażenie o zesłaniach na Syberię często sprowadza się do tego, że było to doświadczenie „ziemian z dworku” czy szerzej – „klas posiadających” i elit intelektualnych. Tymczasem jest to dalekie od rzeczywistości. Represje sowieckie miały bardzo szeroki zasięg i objęły wszystkie warstwy społeczne: od ziemian, leśników, policjantów i urzędników przez byłych wojskowych i drobnych rzemieślników aż po chłopów, zarówno bogatych, jak i biednych.
Stereotyp bierze się najczęściej z tego, że ogromna większość wspomnień z Sybiru czy Kazachstanu – czyli dokumentalnej bazy źródłowej – napisana została przez tych, którzy umieli posługiwać się piórem, lepiej lub gorzej. To właśnie głównie te lektury miały kształtować obraz Sybiru u kolejnych pokoleń. Natomiast opowieści tych świadków historii, którzy nie pozostawili po sobie świadectw pisanych, poszły w zapomnienie.
Przytoczmy zatem kilka przykładów, które podważają ten stereotyp.
Bronisława Jakubowska z chłopskiej rodziny spod wsi Boćki na Podlasiu do dzisiaj zastanawia się, za co wraz z ojcem i trójką małego rodzeństwa trafili na Ałtaj. – Nie wiem, czemu nas wywieźli. Za co? – opowiadała mi. – Ojciec w ogóle nie był winien. Chyba za to, że człowiek w Boga wierzył. Całymi rodzinami [z naszej okolicy] wywozili, nawet ze staruszkami. Mordercy.
Rodzina Rydzów z zamieszkanej przez Białorusinów wsi Szernie została zesłana za… podejrzane nazwisko. Sowieci sądzili, że są oni krewnymi marszałka Rydza-Śmigłego. Rodzina Piotrowskich z niewielkiej wsi pod Ciechanowcem, która trafiła do republiki Komi, również nie potrafi wskazać powodu. W ciągu wojny Sowieci zesłali też ponad 20 mieszkańców podlaskiej wsi Krzywa, zamieszkałej w całości przez Białorusinów.
Wygląda to tak, jakby władze sowieckie z każdej (lub niemal każdej) większej i mniejszej wsi – polskiej, białoruskiej czy ukraińskiej – wybierali „kozły ofiarne”. Prawdopodobnie po to, aby zarówno zastraszyć resztę, jak też pozbawić wiejską wspólnotę potencjalnych przywódców.
To chłopskie doświadczenie Sybiru wciąż pozostaje w cieniu.
Nie tylko Polacy
Innym utartym przekonaniem o sowieckich deportacjach jest to, że dotyczyły wyłącznie lub przede wszystkim Polaków. Tymczasem jest to kolejny mit.
W ogólnej liczbie obywateli II RP, którzy w latach 1940-41 zostali zesłani w głąbZwiązku Sowieckiego, Polaków było ok. 53-57 proc., Żydów 20-23 proc., Ukraińców 9-12 proc., Białorusinów 8-11 proc. Oznacza to, że polski udział w deportacjach był proporcjonalnie niższy niż liczba Polaków w II RP (ok. 67 proc. ludności). Jednocześnie liczba represjonowanych na Syberii Żydów i Białorusinów była ponad dwukrotnie wyższa niż ich odsetek w przedwojennym społeczeństwie.
„Kontrrewolucyjnymi” przeciwnikami dla reżimu sowieckiego byli bowiem nie tylko wojskowi czy urzędnicy państwa polskiego oraz ziemianie, lecz wszyscy, którzy choćby potencjalnie mogli się nimi okazać. Zagrożenie stanowił również każdy, kto miał jakikolwiek autorytet w swoich społecznościach – w tym aktywiści mniejszości białoruskiej i ukraińskiej, a także członkowie organizacji syjonistycznych (przed 1939 r. ruch syjonistyczny był bardzo silny i popularny w II RP). Odizolowanie wszystkich tych ludzi np. gdzieś na Syberii miało ułatwić i przyspieszyć sowietyzację społeczeństwa na ziemiach okupowanych.
Czego nadal nie wiemy
W okresie PRL-u temat sowieckich represji (w tym deportacji) był zakazany, a badane były tylko represje niemieckie. Sybiracy nierzadko byli szykanowani. Poza kręgiem rodzinnym woleli więc nie wspominać, gdzie spędzili wojnę. Aby ukończyć edukację czy dostać pracę, tę część biografii lepiej było przemilczeć.
Dopiero upadek komunizmu sprawił, że mogły ruszyć badania (wcześniej prowadzone dyskretnie przez nielicznych pasjonatów). Po 1989 r. światło dzienne stopniowo ujrzały więc tysiące wspomnień i wiele książek naukowych. Sprzyjało temu ówczesne względne otwarcie archiwów rosyjskich. Przełomem w dyskusji nad liczbą deportowanych stał się artykuł rosyjskiego badacza ze Stowarzyszenia Memoriał Aleksandra Gurjanowa, opublikowany w polskim piśmie „Karta” w 1994 r. Zbadał on dokumenty Wojsk Konwojowych NKWD i przyjętą wcześniej liczbę 1,2 mln ofiar czterech wywózek zweryfikował w dół.
Myli się jednak ten, kto sądzi, że o sowieckich deportacjach wiemy dziś wszystko. Tymczasem w ostatnich latach temat przestał być popularny i dziś niewielu badaczy nim się zajmuje. Z kolei w Rosji temat w oficjalnej historiografii nie istnieje. Władze rosyjskie, zaciekle broniąc paktu Hitler–Stalin, kwestię deportacji z ziem wschodnich II RP przemilczają lub w najlepszym razie mówią o „przesiedleniach”, nie wdając się w dyskusje.
Nadal nie znamy więc dokładnych liczb deportowanych ani wielkości dla różnych regionów II RP. Nie mamy imiennej listy (prace nad Indeksem Represjonowanych, który miał być bazą wszystkich deportowanych, zamarły kilka lat temu). Nie wiemy, jak przygotowywano listy wywozowe, co działo się z majątkiem zesłańców, jakie były relacje między zesłańcami, w tym Polakami i Żydami. Przykładem tych dylematów mogą być rozbieżności dotyczące liczby polskich Żydów, którzy przeżyli II wojnę światową w głębi Związku Sowieckiego: wahają się one od 146 tys. do 384 tys. osób. Tymczasem jest to temat ważny również w kontekście dyskusji o tym, ilu żydowskich obywateli II RP przeżyło tamtą wojnę.
Innym problemem ważnym i niezbadanym jest kolaboracja z Sowietami. Posłużmy się znowu świadkami. Maria Owłasiuk, wywieziona w wieku dziewięciu lat z białoruskiej wsi Ogrodniki, wspominała: – Czy Moskwa wiedziała, że tata był oficerem za cara? Co tu dużo mówić, swoi im donieśli…
Podobne zarzuty stawiał Mosze Lewkowski, Żyd z Bielska Podlaskiego: – Niektórzy z żydowskich komunistów, zabiegając o względy Rosjan, donieśli im o naszych przywódcach syjonistycznych i miejscowych kapitalistach – mówił.
Temat miejscowej kolaboracji – polskiej, białoruskiej, żydowskiej, ukraińskiej – wciąż czeka na swojego badacza.
Wreszcie wielkim tematem jest rola kobiet na zesłaniu. Rzadko uzmysławiamy sobie, że znaczną większość deportowanych stanowiły kobiety i dzieci. Po utworzeniu armii Andersa i potem armii Berlinga w miejscach zesłań praktycznie nie było już mężczyzn. Jedyną książkę na ten temat napisała amerykańska badaczka Katherine R. Jolluck, ale dotąd nie jest ona dostępna po polsku.
Pytania do współczesnych
Po naturalnym wzroście zainteresowania w latach 90. XX w. temat Sybiru zszedł na dalszy plan. Poniekąd wynikało to z błędnego przekonania, że wiadomo już wszystko. Dziś 80. rocznica pierwszej deportacji może być pretekstem, aby nie tylko zweryfikować wspomniane mity, ale zwłaszcza zastanowić się, jakie miejsce zajmuje Sybir w polskiej pamięci zbiorowej – i jakie powinien zajmować w przyszłości? Czy patrząc na warszawski pomnik Poległych i Pomordowanych na Wschodzie, wśród morza krzyży łacińskich dostrzeżemy również żydowską macewę, prawosławny krzyż i muzułmański nagrobek? Czy honorując żołnierzy armii Andersa, złożonej z samych sybiraków, będziemy chcieli pamiętać o żołnierzach armii mniej sławnego generała Berlinga, z których przecież większość też została wcześniej zesłana? Czy może spory o to, kto był lepszym, a kto gorszym Polakiem wykrzywią naszą pamięć? ©

Autor jest analitykiem Ośrodka Studiów Wschodnich im. M. Karpia. Temat deportacji (wśród ofiar był jego dziadek z rodziną) bada od lat; dla Ośrodka KARTA nagrał kilkadziesiąt relacji. Niedawno ukazała się jego książka „Sztuka przetrwania. Deportacje sowieckie z powiatu bielskiego 1940–1941” (IPN Warszawa, 2019).
Źródło: Tygodnik Powszechny
(Tekst zamieszczony za wiedzą i zgodą autora.)

Muzeum Katyńskie

Pierwszą tymczasową siedzibę Muzeum Katyńskie znalazło w Forcie „Sadyba” w Warszawie przy ul. Powsińskiej 13.
Na podstawie decyzji Szefa Sztabu Generalnego WP nr 546 z dnia 5.06.92 r. Kompleks Fort „Sadyba” przy ulicy Powsińskiej 13 został w całości zadysponowany na zorganizowanie Muzeum Katyńskiego.
Muzeum Katyńskiego zostało otwarte 29 czerwca 1993 r. Ekspozycji nadano nazwę „Pamięć nie dała się zgładzić” (tekst pochodzi z wiersza Feliksa Konarskiego „Katyń”). Muzeum Katyńskie w Forcie „Sadyba” funkcjonowało do początku 2009 r.

17 września 2011 r. uroczyście otwarto wystawę czasową także pod nazwą „Pamięć nie dała się zgładzić” na terenie Muzeum Wojska Polskiego.

W 2010 roku rozstrzygnięto konkurs na siedzibę Muzeum w Cytadeli Warszawskiej. Kolejne fazy projektowe i przetargowe oraz prace adaptacyjne budynku Kaponiery i jej otoczenia na terenie Cytadeli zostały zakończone pod koniec 2015 roku. 17 września 2015 odbyło się uroczyste przekazanie Muzeum Katyńskiego do dyspozycji zwiedzających.

 

Orzeczenie Trybunału

Europejski Trybunał Praw Człowieka odmówił oceny rosyjskiego śledztwa w sprawie mordu w Katyniu w 1940 roku. Sędziowie uznali, że nie mają uprawnień, by to zrobić i odrzucili skargę krewnych ofiar.

Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu orzekł większością głosów, że nie może ocenić rosyjskiego śledztwa ws. zbrodni katyńskiej z lat 1990-2004, bo Rosja przyjęła Europejską Konwencję Praw Człowieka dopiero w 1998 r., czyli osiem lat po rozpoczęciu śledztwa. Trybunał zauważył przy tym, że większość czynności śledczych miała miejsce przed datą związania się przez Rosję konwencją.

Ponieważ Rosja ratyfikowała konwencję w maju 1998 r., a więc 58 lat po egzekucji krewnych skarżących, Trybunał – potwierdzając wyrok Izby z kwietnia 2012 r. – uznał, że taki okres czasu był za długi, aby stwierdzić istnienie „rzeczywistego związku” pomiędzy ich śmiercią a datą wejścia w życie Konwencji w stosunku do Rosji – uznali sędziowie.
Trybunał przypomniał też, że do zbrodni katyńskiej doszło w 1940 r., natomiast konwencja praw człowieka, na podstawie której trybunał orzeka, powstała dopiero w 1950 r. (jej przepisy weszły w życie w 1953 r.). Sędziowie zbadali przy tym, czy wyjątkowość masowej zbrodni NKWD na prawie 22 tysiącach polskich obywateli nie upoważnia go do zbadania rosyjskiego śledztwa ze względu na potrzebę ochrony fundamentalnych wartości konwencji. Stwierdzili jednak, że właśnie ze względu na odległość czasową nie mogą oceniać śledztwa rosyjskiej prokuratury.

Zdaniem Trybunału „ochrona wartości konwencji” może dotyczyć poważnych zbrodni określonych w prawie międzynarodowym, takich jak zbrodnie wojenne, ludobójstwo lub zbrodnie przeciwko ludzkości. – Jednakże, nawet w takich sytuacjach klauzula „wartości konwencyjnych” nie może być zastosowana do zdarzeń, które wystąpiły przed przyjęciem konwencji, czyli przed 4 listopada 1950 r., ponieważ dopiero wtedy konwencja rozpoczęła swoje istnienie jako międzynarodowy traktat praw człowieka – głosi wyrok.

Źródło: korespondent Polskiego Radia Andrzej Gebert (fragment)

Dzień Pamięci

Dzień Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej


UCHWAŁA SEJMU RZECZYPOSPOLITEJ POLSKIEJ

z dnia 14 listopada 2007 r.
w sprawie ustanowienia Dnia Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej

W hołdzie Ofiarom Zbrodni Katyńskiej oraz dla uczczenia pamięci wszystkich wymordowanych przez NKWD na mocy decyzji naczelnych władz Związku Sowieckiego z 5 marca 1940 r., Sejm Rzeczypospolitej Polskiej ustanawia dzień 13 kwietnia Dniem Pamięci Ofiar Zbrodni Katyńskiej.

Marszałek Sejmu: B. Komorowski


 

Polskie Cmentarze Wojenne

Polskie Cmentarze Wojenne – taką nazwę noszą miejsca pochówku polskich jeńców wojennych rozstrzelanych wiosną 1940 roku przez NKWD. Cmentarze w  Charkowie-Pietichatkach, Katyniu i Miednoje powstały w roku 2000. W roku 2012 został otwarty czwarty Cmentarz w Kijowie-Bykowni. Do dziś nie udało się w pełni wiarygodnie zlokalizować miejsca pochówku prawie 4 tysięcy polskich obywateli z tzw. „listy białoruskiej”.

22 lutego 1994 roku została podpisana umowa o grobach i miejscach pamięci ofiar wojen i represji pomiędzy Polską i Federacją Rosujską. Miesiąc później podobną umowę – o ochronie miejsc pamięci i spoczynku ofiar wojny i represji politycznych – podpisaliśmy z Ukrainą. Od tego momentu, w miejscach uprzednio zlokalizowanych rozpoczeto prace badawcze, ekshumacujne i starania o zgodę na budowę Cmentarzy.

Polskie Cmentarze Wojenne na terenie Rosji i Ukrainy ( włącznie z wybudowanym w 2012 roku w Bykowni) są zbudowane na jednym pomyśle architektonicznym z podobnymi elementami (dzwon, tabliczki epitafijne, ołtarz, ściana pamięci ….) przystosowane do warunków lokalnych. Wszystkie cmentarze oprócz cmentarza w Charkowie są samodzielnymi polskimi cmentarzami wojennymi. W Charkowie cmentarz jest wspólny – sowieckich ofiar lokalnych i polskich oficerów ze Starobielska. Rodziny Katyńskie wyraziły zgodę na taki kształt cmentarza.

 

MEMORIAŁ

Żródło: strona internetowa Ośrodka KARTA

Stowarzyszenie MEMORIAŁ w Moskwie — rosyjska organizacja pozarządowa, której głównym celem jest dokumentowanie i propagowanie wiedzy o ofiarach komunistycznych represji politycznych, a także monitorowanie i przeciwdziałanie naruszeniom praw człowieka w Rosji i w krajach byłego ZSRR.

Stowarzyszenie oficjalną działalność rozpoczęło po konferencji założycielskiej 28–30 stycznia 1989. Obecnie członkami MEMORIAŁU (pełna nazwa − Międzynarodowe Stowarzyszenie Historyczno-Oświatowe, Dobroczynne i Obrony Praw Człowieka „Memoriał”) są samodzielne i niezależne organizacje zarejestrowane na terenie Rosji, Kazachstanu, Ukrainy i Łotwy, a także w Niemczech, we Włoszech i Francji.

W Polsce od początku lat 90. głównym partnerem MEMORIAŁU jest Ośrodek KARTA.

MEMORIAŁ współpracuje z Ośrodkiem KARTA przede wszystkim nad dokumentowaniem losów przedwojennych obywateli polskich represjonowanych przez organa władzy sowieckiej po 17 września 1939 − w ramach programu „Represje przeciw Polakom i obywatelom polskim”.

Program został zainicjowany po tzw. Tygodniu Sumienia — cyklu spotkań 54 przedstawicieli MEMORIAŁU z Rosji, Kazachstanu i Ukrainy z byłymi represjonowanymi lub ich krewnymi, zorganizowanych przez Ośrodek KARTA w Warszawie w dniach 6–12 kwietnia 1992 (według wzoru spotkań organizowanych przez „Memoriał” w byłym ZSRR).

Wydarzenie, w którym wzięło udział kilka tysięcy osób z Polski, potwierdziło ogromne zapotrzebowanie społeczne na badanie i upowszechnianie wiedzy o represjach sowieckich, a zwłaszcza na opisanie i upamiętnienie jednostkowych losów ofiar represji.

Wkrótce w moskiewskim MEMORIALE powołano Komisję Polską, której koordynatorem od początku jest Aleksander Gurjanow. Dostęp do posowieckich materiałów archiwalnych po 1991 roku umożliwił badaczom MEMORIAŁU wydanie w 1997 roku zbioru artykułów pod red. A. Gurjanowa Represje przeciw Polakom i obywatelom polskim (http://www.memo.ru/history/POLAcy/Index.htm), w których opisano i usystematyzowano kategorie represji. Po czym w ścisłej współpracy z „Indeksem Represjonowanych” (program realizowany w Ośrodku KARTA od 1988 roku, w ramach którego zostały podjęte całościowe badania weryfikacyjne i statystyczne w obrębie wydzielonych kategorii; 8 maja 2013, po 25 latach, program został przekazany do realizacji Instytutowi Pamięci Narodowej – patrz wspólne Oświadczenie KARTY i IPN).

W latach 1997–2013 wspólnie opracowano ponad 270 tysięcy biogramów represjonowanych (osób deportowanych, uwięzionych w „poprawczych obozach pracy” lub przetrzymywanych w obozach jako internowani), które opublikowano w serii wydawniczej „Indeksu Represjonowanych” oraz w internecie (http://lists.memo.ru/index2.htm.

Równolegle od 2005 roku MEMORIAŁ (w którego imieniu występuje Aleksander Gurjanow) prowadzi działania na rzecz sądowej rehabilitacji ofiar zbrodni katyńskiej i odtajnienia decyzji Głównej Prokuratury Wojskowej FR o umorzeniu 21 września 2004 śledztwa „katyńskiego”.

Od 1993 roku MEMORIAŁ i Ośrodek KARTA współpracowały nad projektami związanymi z tematyką opozycji wobec systemu totalitarnego. W ramach programu „Wspólne Miejsce – Europa Wschodnia” zgromadzono wiele cennych dokumentów (dostępnych m.in. w Archiwum Wschodnim w Ośrodku KARTA), zorganizowano konferencje naukowe (w 1996 i 1998 roku), a przede wszystkim opracowano i wydano Słownik dysydentów. Czołowe postacie ruchów opozycyjnych w krajach komunistycznych w latach 1956–1989 (Warszawa 2007, edycja rosyjskojęzyczna ukaże się niebawem).

W 1998 roku Ośrodek KARTA, dzięki realizacji programu „Wspólne Miejsce – Europa Wschodnia”, opublikował polską wersję pracy zbiorowej Łagry. Przewodnik encyklopedyczny, pod red. Nikity Ochotina i Arsienija Roginskiego (wydanej przez „Memoriał” w 1998).

Ośrodek KARTA i MEMORIAŁ prowadzą także działania edukacyjne dla młodzieży, między innymi współpracujące ze sobą badawcze konkursy historyczne „Historia Bliska” w Polsce (od 1996) i „Człowiek w historii. Rosja w XX wieku” w Rosji (od 1999).

Razem są też członkami EUSTORY – międzynarodowej sieci organizatorów takich konkursów w 23 krajach (www.eustory.org.pl).

W ramach tych konkursów zorganizowana została w roku szkolnym 2010/2011 wspólna polsko-rosyjska ścieżka badawcza − w Polsce temat XV edycji konkursu p.t. „Spotkania w XX wieku. Polacy − Rosjanie: przyjaciele, wrogowie, sąsiedzi?”, a w Rosji w XII edycji konkursu temat: „Rosja i Polska: dalekie i bliskie, swoi i obcy” oraz seminarium historyczne w Warszawie w październiku 2011 roku, które rozpoczęło proces „wymiany młodzieży”. Efektem kolejnej edycji obu konkursów było seminarium historyczne w Moskwie w październiku 2012 roku.

MEMORIAŁ i Ośrodek KARTA prowadzą też ściśle współpracujące ze sobą portale edukacyjne dla młodzieży, zainicjowane we współpracy z niemiecką Fundacją Pamięć-Odpowiedzialność-Przyszłość (EVZ) w ramach sieci „Learning from history”: KARTA – „Uczyć się z historii” (www.uczyc-sie-z-historii.pl) i MEMORIAŁ – „Uroki istorii” (www.urokiistorii.ru).

KARTA i MEMORIAŁ już w 1994 roku podpisały umowę o współpracy, która została zaktualizowana w maju 2011 roku.

31 maja 2012 w Zamku Królewskim w Warszawie Memoriał odebrał statuetkę nagrody przyznawanej przez IPN — „Kustosz Pamięci Narodowej”.

Notatka Szelepina

Kopia notatki Aleksandra Szelepina
Kopia notatki Aleksandra Szelepina

Notatka Szelepina – ściśle tajny dokument sporządzony 3 marca 1959 roku przez Aleksandra Szelepina, przewodniczącego KGB, adresowany do Nikity Chruszczowa, pierwszego sekretarza Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego (KPZR), zawierający propozycję zniszczenia 21 857 teczek personalnych ofiar zbrodni katyńskiej, zamordowanych przez NKWD w 1940 roku, i zachowanie jedynie protokołów tzw. trójki NKWD oraz potwierdzeń wykonania decyzji trójki, mieszczących się w oddzielnej teczce.

Notatka Szelepina stanowi do dziś ważne potwierdzenie faktycznej liczby Polaków z całą pewnością zamordowanych na mocy decyzji Biura Politycznego KC WKP(b) z 5 marca 1940 roku (tzw. decyzja katyńska), a ponadto jest najważniejszym znanym dotychczas źródłem dotyczącym dziejów dokumentacji wytworzonej przez NKWD w związku ze zbrodnią katyńską.


Fragmenty notatki.

Do Tow. Chruszczowa N.S.

W Komitecie Bezpieczeństwa Państwowego przy Radzie Ministrów ZSRR od 1940 roku przechowywane są akta ewidencyjne i inne materiały dotyczące rozstrzelanych w tymże roku jeńców i internowanych oficerów, żandarmów, policjantów, osadników, obszarników itp. osób z byłej burżuazyjnej Polski. W sumie na podstawie decyzji specjalnej trójki NKWD ZSRR rozstrzelano 21.857 osób, z czego: w Lesie Katyńskim (obwód Smoleński) 4.421 osób, w obozie Starobielskim w pobliżu Charkowa 3.820 osób, w obozie Ostaszkowskim (obwód Kaliniński) 6.311 osób i 7.305 osób było rozstrzelanych w innych obozach i więzieniach Zachodniej Ukrainy i Zachodniej Białorusi. […]

Z punktu widzenia Organów Sowieckich wszystkie te akta nie przedstawiają ani operacyjnej, ani historycznej wartości. Wątpliwe jest, by mogły one przedstawiać rzeczywistą wartość dla naszych polskich przyjaciół. Przeciwnie nawet, jakakolwiek nieprzewidziana niedyskrecja może doprowadzić do zdekonspirowania przeprowadzonej operacji, ze wszystkimi niepożądanymi dla naszego państwa następstwami. Tym bardziej, że w stosunku do rozstrzelanych w Lesie Katyńskim funkcjonuje wersja oficjalna, […] wszyscy zlikwidowani tam Polacy uznani zostali za zlikwidowanych przez niemieckich okupantów. […]

W związku z wyżej powiedzianym wydaje się celowe zniszczenie wszystkich akt ewidencyjnych dotyczących osób rozstrzelanych w 1940 roku w ramach wyżej wymienionej operacji.

Moskwa, 3 marca 1959

Źródło: Katyń. Dokumenty zbrodni, t. II: Zagłada: marzec – czerwiec 1940 r., oprac. W. Materski, Warszawa 1998

Komisja Maddena

Rezolucją Nr 390 (Rezolucja Nr 539 rozszerzyła zakres działania Komisji) Kongres Stanów Zjednoczonych powołał Specjalną Komisję Śledczą do Zbadania Zbrodni Katyńskiej (ang. Select Committee to Investigate and Study the Facts, Evidence, and Circumstances of the Katyn Forest Massacre). Przewodniczącym komisji został Ray John Madden z Indiany.

Komisja, na podstawie przeprowadzonego dochodzenia – głównie przesłuchań świadków tak na terenie Stanów Zjednoczonych i w Europie – jednoznacznie obarczyła odpowiedzialnością za zamordowanie polskich jeńców wojennych Związek Radziecki.

Końcowy raport Komisji Maddena został opublikowany w formie drukowanej w 1952 roku w Waszyngtonie. W okresie PRL jego rozpowszechnianie w Polsce było zakazane przez cenzurę i przed 1990 rokiem ukazał się w kraju jako wydawnictwo podziemne (w latach 70. XX wieku opublikował go w przekładzie na język polski niezależny Instytut Katyński).

4 kwietnia 2003 roku władze polskie otrzymały od Kongresu USA kopię pełnej dokumentacji działań Komisji, liczącą 7 tys. stron (w tym ponad 2 tys. stron protokołów przesłuchań świadków).

Raport Komisji Maddena jest dostępny obecnie w internecie w języku angielskim https://archive.org/details/katynforestmassa01unit).

Wydanie w języku polskim: Katyń w dokumentach Kongresu USA: Izba Reprezentantów Kongresu Stanów Zjednoczonych (Pelplin 2003, ISBN 8373800905).

 


 

Trybunał Norymberski

Katyń w Procesie Norymberskim

W trakcie procesu hitlerowskich zbrodniarzy przed Trybnałem Norymberskim radzieccy oskarżyciele podjęli próbę obciążenia Niemców zbrodnią, którą sami popełnili.
Zgodnie z Deklaracją Moskiewską z dnia 30 października 1943 oraz Porozumieniem międzynarodowym w przedmiocie ścigania i karania głównych przestępców wojennych Osi Europejskiej, Kartą Międzynarodowego Trybunału Wojskowego podpisaną w Londynie 8 sierpnia 1945 (tekst Porozumienia opublikowany w Dz. U. z 1947 r. nr 63, poz. 367), przedmiotem osądu mogły być jedynie zbrodnie hitlerowskie popełnione w czasie II wojny światowej. Wprawdzie cytowany wyżej dokument posługuje się pojęciem „przestępców wojennych” [Porozumienie… Art.1], ale ogranicza jurysdykcję Trybunału jedynie do zbrodni popełnionych przez przestępców wojennych Osi Europejskiej[Karta Międzynarodowego Trybunału Wojskowego Art.1].
Przesłuchania na początku lipca 1946 niemieckich i radzieckich świadków w sprawie katyńskiej nie pozwoliły na ustalenie niemieckiego sprawstwa tej zbrodni.
W wyroku końcowym Trybunał pominął zarzut popełnienia zbrodni katyńskiej – pozostawił sprawę nierozstrzygniętą i bez komentarza. Taka postawa Trybnału wynikła z jednej strony z ustaleń Porozumienia z Londyn, a z drugiej Związek Radziecki był sojusznikiem Wielkiej Brytanii i USA. Sprawa zbrodni katyńskiej wróciła do świadomości międzynarodowej dopiero pod koniec roku 1950 poprzez działania Komisji Kongresu Stanów Zjednoczonych (Komisja Maddena).

Źródło: Adam Basak, Historia pewnej mistyfikacji. Zbrodnia katyńska przed Trybunałem Norymberskim. Wydawnictwo Uniwersytetu Wrocławskiego Wrocław 1993, ISBN-83-229-0885-7